fot. logo F1L

Mieli wygrać i wygrali

Piłkarze ŁKS byli zdecydowanymi faworytami w starciu z częstochowską Skrą. I ostatecznie pokonali beniaminka, choć wygrana nie przyszła im łatwo i do końca musieli drżeć o wynik.


Już w 12. minucie przyjezdni sprawili psikusa i po trafieniu Adama Mesjasza objęli prowadzenie. Siedem minut później po dośrodkowaniu Mateusza Bąkowicza do remisu doprowadził Stipe Juric, ale do przerwy łodzianom nie udało się poprawić tego wyniku. Zrobili to w 71. minucie, po golu Pirulo. Gdy osiem minut później na listę strzelców wpisał się Maciej Wolski, to kibice ŁKS byli przekonani, że ich ulubieńcy do końca będą już kontrolowali przebieg meczu. Nic z tego. W 87. minucie kontaktową bramkę dla Skry zdobył Kamil Wojtyra, doprowadzając do nerwowej końcówki. Na szczęście beniaminek spod Jasnej Góry więcej razy nie pokonał bramkarza ŁKS i ekipa z al. Unii po raz pierwszy w tym sezonie zainkasowała komplet punktów. Po dwóch kolejkach ma ich cztery.

- Wygraliśmy, a trzy punkty były najważniejsze. Jestem jednak bardziej zadowolony z pierwszego meczu w Tychach, bo dzisiaj nie czułem, że kontrolowaliśmy mecz i grę. Nie jestem zadowolony zwłaszcza z pierwszej połowy. Nie graliśmy dobrze, za często do tyłu. Reakcja zespołu była jednak dobra, bo przegrywaliśmy, ale potem strzeliliśmy trzy bramki. Zbyt łatwo straciliśmy jednak drugiego gola. Dużo możemy poprawić - powiedział po spotkaniu trener ŁKS Kibu Vicuna.

W następnym meczu łodzianie zagrają na wyjeździe z Puszczą Niepołomice (13 sierpnia, godz. 18).