fot. PKO Ekstraklasa

Czerwona latarnia przy al. Unii

W meczu ósmej kolejki PKO BP Ekstraklasy piłkarze ŁKS przegrali z Pogonią Szczecin 0:1 i spadli na ostatnie miejsce w tabeli. Podopieczni Kazimierza Moskala mają na koncie tylko cztery punkty, a za sobą już sześć porażek z rzędu.


Po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej w klubie z al. Unii panował umiarkowany optymizm. Życie brutalnie zweryfikowało jednak beniaminka, który w ekstraklasie ciężar gry oparł na zawodnikach mających za sobą skuteczną walkę o awans. To jednak zbyt mało, by myśleć o skutecznej rywalizacji z najlepszymi drużynami w kraju. Świętej pamięci Leszek Jezierski mawiał, że jak sprowadza się do zespołu trzecioligowców, to będzie się grało jak trzecioligowiec. I postawa ŁKS w pełni to potwierdza. Grając pierwszoligowym składem uzupełnionym zawodnikami występującymi wcześniej w niższych ligach w Polsce i za granicą ŁKS jest w ekstraklasie przysłowiowym chłopcem do bicia. Zespół z al. Unii w kolejnych meczach jest nieporadny i bezradny, a mityczny styl gry mający charakteryzować tę drużynę zaczyna się i kończy na bezproduktywnej wymianie podań z dala od bramki przeciwnika. W Szczecinie goście dołożyli do tego brak odpowiedzialności przy stałym fragmencie gry. W 64. minucie przy rzucie wolnym wykonywanym przez Adama Buksę mur uchylił się przed piłką, która zatrzymała się dopiero w bramce strzeżonej przez Dominika Budzyńskiego. Ten ostatni zastąpił między słupkami Michał Kołbę, w którego organizmie wykryto niedozwolone środki farmaceutyczne. Od poniedziałku w treningach ŁKS ma już uczestniczyć 39-letni Arkadiusz Malarz. Były brakarz warszawskiej Legii podpisał z ŁKS kontrakt obowiązujący do końca sezonu 2020/2021. Czy ten doświadczony zawodnik zdoła odmienić bezbarwne oblicze łódzkiego beniaminka? Czas pokaże...

- Chcieliśmy dzisiaj przełamać złą serię, ale nie udało się. Myślę, że po prostu mieliśmy za mało argumentów, aby wywieźć stąd lepszy wynik. Pomimo tego w pierwszej połowie mieliśmy trzy sytuacje, które powinniśmy lepiej rozegrać i wykorzystać. W drugiej połowie do bramki wyglądało to na taka trochę rozpaczliwą obronę z naszej strony. Mam jednak duże pretensje o tę bramkę, bo piłka nie może przejść między zawodnikami w murze. To jest niedopuszczalne. Po stracie gola próbowaliśmy ruszyć odważniej, bo nie mieliśmy nic do stracenia, ale nie potrafiliśmy sobie stworzyć sytuacji. To trudne dla nas chwile. Cały czas czekamy na to przełamanie, bo tego teraz najbardziej potrzebujemy – powiedział po meczu z Pogonią trener Moskal.

Prowadzony przez niego zespół po porażce w Szczecinie nadal ma na koncie cztery punkty i zajmuje ostatnią pozycję w tabeli. Punkt więcej ma Arka Gdynia, którą ŁKS podejmie 21 września. Początek spotkania o godz. 15.