fot. logo F1L

Dużo goli, mało punktów

Drugi raz z rzędu piłkarze ŁKS w meczu na własnym stadionie stracili cztery gole. Po remisie 4:4 z Puszczą Niepołomice łodzianie przegrali 3:4 z Miedzią Legnica. Łącznie w czterech minionych kolejkach podopieczni Wojciecha Stawowego stracili 11 bramek i zdobyli tylko jeden punkt.


Już w 14. minucie starcia z Miedzią gospodarzy zaskoczył wrzut z autu, po którym Kamil Zapolnik lewym skrzydłem pognał w kierunku bramki i wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. Tuż przed przerwą goście powinni podwyższyć prowadzenie, ale Adrian Purzycki z trzech metrów nie trafił głową do pustej bramki. Dwanaście minut po zmianie stron Miedź przeprowadziła akcję, po której Zapolnik głową strzelił drugą bramkę. Dopiero po tym trafieniu gospodarze się przebudzili. W 62. minucie Pirulo z rzutu wolnego zdobył kontaktową bramkę i gdy wydawało się, że ŁKS pójdzie za ciosem, drużyna została osłabiona. Bezsensownym zachowaniem popisał się Samu Corral, który mając na koncie żółtą kartkę w niegroźnej sytuacji na środku boiska oburącz popchnął jednego z rywali. W efekcie tego zagrania obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Kilkadziesiąt sekund później gospodarze mogli się jednak cieszyć, bo Michał Trąbka odbitą przez bramkarza piłkę skierował do siatki i doprowadził do remisu. Później padły jeszcze trzy gole. W 75. minucie jednym podaniem przyjezdni oszukali całą defensywę łodzian i Joan Roman w sytuacji sam na sam pokonał Arkadiusza Malarza. Osiem minut przed końcem meczu pomocną dłoń do graczy ŁKS wyciągnął golkiper Miedzi. Jędrzej Grobelny tak nieudolnie wprowadzał piłkę do gry, że futbolówka trafiła w odwracającego się plecami Dragoljuba Srnica i wpadła do bramki. Remisu nie udało się jednak utrzymać. W 87. minucie Miedź po raz kolejny bez problemów wprowadziła piłkę w pole karne gospodarzy, a Roman z najbliższej odległości posłał ją do siatki.

- Na pewno ciężko pozbierać myśli po takim spotkaniu. Chociażby dlatego, że pomimo gry w osłabieniu potrafiliśmy odrabiać straty i wydaje mi się, że gdyby w drużynie panowała większa odpowiedzialność, to ten ciężko wywalczony remis dowieźlibyśmy do końca. Gdyby ta odpowiedzialność nie szwankowała, gdyby nerwy na wodzy były bardziej przytrzymane, to ta pogoń i gra w osłabieniu mogły być nagrodzone, bo nie da się ukryć, że remis na pewno byłby dla nas dobrym wynikiem. Oczywiście przed spotkaniem chcieliśmy wygrać, ale mecz układał się tak, a nie inaczej. Za brak boiskowej odpowiedzialności płacimy srogą cenę, bo porażka na własnym stadionie z nie grającym rewelacyjnie zespołem na pewno boli. Rzadko to oceniam, ale Miedź dzisiaj była zespołem, który więcej symulował i grał na czas. Nie miało to za wiele wspólnego z piłką nożną. Jak widać w dniu dzisiejszym była to jakaś metoda, choć moim zdaniem jest to metoda na bardzo krótki czas - powiedział po meczu Stawowy. 

Po meczu z Miedzią ŁKS nadal ma na koncie 32 pkt. i w tabeli Fortuna 1. Ligi zajmuje drugie miejsce. Na prowadzeniu jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza, do którego łodzianie tracą trzy oczka. W sobotę 5 grudnia o godz. 12.40 ekipa z al. Unii rozpocznie mecz na boisku lidera. Będzie to spotkanie 16. kolejki. W meczu 15. serii zespół z Niecieczy zagra dzisiaj na wyjeździe z Odrą Opole.