fot. logo F1L

Dwa prezenty i porażka

Po porażce 1:2 z Arką Gdynia piłkarze ŁKS w tabeli Fortuna 1. Ligi spadli na czwarte miejsce. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 1:0, ale po zmianie stron sprezentowali rywalom dwa gole i zeszli z boiska pokonani.


Bramka dla ŁKS padła trzy minuty przed przerwą. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i uderzeniu Ricardinho piłka trafiła w słupek, a chwilę później odbiła się od nogi Brazylijczyka i wpadła do siatki. Pół godziny później na prowadzeniu była już jednak Arka, która obie bramki strzeliła po kuriozalnych błędach łodzian. W 69. minucie Arkadiusz Malarz zagrał do Mikkela Rygaarda, a ten kopnął piłkę tak, że odbiła się od jednego z rywali i trafiła do Macieja Rosołka, który precyzyjnym uderzeniem doprowadził do remisu. Cztery minuty później golkiper ŁKS nie potrzebował już żadnych pomocników i sam podał piłkę gdyńskim zawodnikom. Tym razem z prezentu skorzystał Marcus da Silva i celnym strzałem zapewnił Arce trzy punkty. 

- Ciężko do tej pory uwierzyć, że przegraliśmy to spotkanie. Zwłaszcza w pierwszej połowie dominowaliśmy na boisku i już w pierwszej minucie stworzyliśmy sobie dobrą sytuację. Graliśmy naprawdę dobrze. Jedyne czego zabrakło, to uderzeń. W pobliże 20-25 metra przesuwaliśmy się dosyć płynnie i tam mogliśmy się pokusić o lepsze wykończenie. W przerwie mówiliśmy, że gramy tak samo i szukamy drugiej bramki, ale początek drugiej połowy należał do Arki. Przycisnęli nas i zakończyło się to uderzeniem w słupek. Później sami sprokurowaliśmy obie bramki i przegraliśmy ważne spotkanie - podsumował trener ŁKS Ireneusz Mamrot.

Po rozegraniu 25. spotkań zespół z al. Unii ma 43 pkt. i w tabeli zajmuje czwarte miejsce. Takim samym dorobkiem legitymuje się trzeci w klasyfikacji Radomiak, który rozegrał dwa mecze mniej. Piąty GKS Tychy ma 41 pkt., a szósta Arka - 39. Te zespoły do tej pory rozegrały po 24. mecze. W następnej serii spotkań ŁKS zagra w Kielcach z Koroną (24 kwietnia, godz. 12.40).