fot. PKO Ekstraklasa

Trafiali po stałych fragmentach

Remis przywieźli piłkarze ŁKS z Bełchatowa, gdzie mierzyli się dzisiaj z Rakowem Częstochowa. Obie ekipy strzeliły po jednym golu, pokonując bramkarzy po stałych fragmentach gry.


Łoodzianie zrobili to w 32. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ten element rozegrali więc w taki sposób, którego przez większość bieżącego sezonu unikali jak ognia. Tym razem zdecydowali się na wrzutkę w pole karne, gdzie piłka po odbiciu się od jednego z obrońców Rakowa trafiła pod nogi Carlosa Morosa Gracii, który posłał ją do siatki. Wynik został ustalony cztery minuty po przerwie, gdy po rzucie wolnym strzałem głową bramkarza ŁKS pokonał Jarosław Jach.

Wcześniej i później po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry gospodarze stworzyli sobie kilka znacznie lepszych okazji, jednak na szczęście dla gości zespół z Czestochowy był w kiepskiej dyspozycji strzeleckiej, natomiast dobrą formą błysnął Arkadiusz Malarz.

- Gdybyśmy byli w zupełnie innej sytuacji w tabeli, to ten remis na trudnym trenie byłby dla nas na pewno dobrym wynikiem. Wiadomo jednak, że są nam bardzo potrzebne zwycięstwa. Czujemy więc niedosyt. Tym większy, bo prowadziliśmy i pierwsza połowa w naszym wykonaniu była naprawdę dobra. Nie da się jednak ukryć, że mieliśmy duże problemy ze stałymi fragmentami gry, które są silną bronią Rakowa. Muszę też pochwalić Arka Malarza, któy w pierwszej połowie wybronił kilka sytuacji, w których wydawało się, że stracimy gola. Nie wyciągnęliśmy z tego wniosków. Niech ten punkt będzie jednak jakimś punktem zwrotnym jeżeli chodzi o naszą grę i postawę boiskową - powiedział po meczu trener ŁKS Wojciech Stawowy.

Po 28. kolejkach łodzianie z dorobkiem 21 pkt. zamyka tabelę i do miejsca dającego utrzymanie traci 10 pkt. (zajmująca tę lokatę Wisła Kraków podejmuje dzisiaj warszawską Legię). W środę 10 czerwca ŁKS zagra w Łodzi z Jagiellonią Białystok.