fot. logo F1L

Klęska przy Piłsudskiego

W sobotni wieczór kibice Widzewa w minorowych nastrojach opuszczali stadion przy al. Piłsudskiego. Ich ulubieńcy w starciu z Resovią mieli zrobić kolejny krok w kierunku PKO BP Ekstraklasy, a zeszli z boiska pokonani.


Jesienią na Podkarpaciu przegrali 0:1, a na własnym boisku niżej notowanemu rywalowi ulegli w znacznie wyższych rozmiarach. Po golach Dawida Kubowicza (3'), Bartłomieja Wasiluka (31'), Rafała Mikulca (52') i Pawła Wojciechowskiego (61') Resovia prowadziła już 4:0, a piątej bramki nie uznano jej po analizie VAR. Honorowe trafienie dla gospodarzy w pierwszej minucie doliczonego czasu gry zaliczył Bartłomiej Pawłowski.

Po 32. kolejkach Widzew nadal ma więc 59 pkt. i choć zajmuje drugie miejsce w tabeli, to musi nerwowo zerkać na poczynania gdyńskiej Arki. Zespół z Trójmiasta ma tylko dwa oczka mniej, a w niedzielę podejmie lidera rozgrywek. Miedź Legnica do Gdyni przyjedzie już jednak jako ekstraklasowicz i z pewnością będzie mniej zdeterminowana od gospodarzy. W 31. meczach zespół z Dolnego Śląska zgromadził 68 pkt. i w końcówce rozgrywek Fortuna 1. Ligi może już celebrować awans do krajowej elity. W przyszłym tygodniu będzie to robił w Legnicy, podczas meczu z Widzewem (15 maja, godz. 12.40).