fot. 2 liga

Nie pomógł obroniony karny

Zawodnicy Widzewa po dwóch remisach przegrali w Częstochowie ze Skrą 0:1. Porażka gości mogła być wyższa, ale w pierwszej połowie Patryk Wolański obronił rzut karny. Ta interwencja nie uratowała jednak nawet jednego punktu.


Do starcia z Widzewem zespół spod Jasnej Góry przystępował mając na koncie cztery punkty. Dorobek gości po pięciu kolejkach był dwukrotnie większy, jednak na boisku lepszym zespołem okazał a się Skra. Gospodarze już przed przerwą mogli objąć prowadzenie, ale w 36. minucie Mariusz Holik nie wykorzystał rzutu karnego. Po skutecznej interwencji przez ponad dwadzieścia minut Wolański był bohaterem swojego zespołu. W 60. minucie popełnił jednak błąd, którego konsekwencja była strata gola. Wolański naciskany przez rywala niedokładnie wybił piłkę. Ta trafiła do Piotra Noconia, który po chwili posłał ja pod poprzeczkę bramki bronionej przez widzewiaków. Było to trafienie na wagę trzech punktów.

- Po takim meczu ciężko sklecić jakieś sensowne zdanie. Czerwone światełko już się zapaliło i jeśli nie zaczniemy zdobywać punktów, to z każdym meczem będzie coraz trudniej. Jeśli jednak piłkarze z taką samą determinacją jak ja będą dążyli do tego, żeby Widzew prezentował się lepiej, to już w najbliższym meczu możemy wrócić na właściwe tory – podsumował trener Widzewa Marcin Kaczmarek.

Po sześciu kolejkach widzewiacy mają osiem punktów i w tabeli 2. ligi zajmują dziewiąte miejsce. W następnej serii spotkań 31 sierpnia podejmą prowadzącą w rozgrywkach Stal Rzeszów (godz. 19.10). Do lidera podopieczni Kaczmarka tracą siedem oczek.