fot. logo F1L

Podbeskidzie też mogli ograć!

Sekundy dzieliły piłkarzy GKS Bełchatów od sprawienia kolejnej niespodzianki. Po ograniu mieleckiej Stali ekipa z ulicy Sportowej była o krok od pokonania kolejnej drużyny mającej ekstraklasowe aspiracje. Niestety, w doliczonym czasie gry Podbeskidzie Bielsko-Biała zdołało strzelić gola i wywiozło z Bełchatowa remis 1:1.


Mimo pechowej końcówki gospodarze po raz kolejny zasłużyli na słowa uznania. GKS od dłuższego czasu zmaga się z problemami finansowo-organizacyjnymi, które w tej rundzie doprowadziły m.in. do odejścia trenera i kilku zawodników. Nie bacząc na problemy bełchatowianie z determinacją walczą jednak o utrzymanie w Fortuna 1. Lidze i na boisku dotrzymują kroku potentatom. Po 28. kolejkach Podbeskidzie było liderem, jednak przy Sportowej musiało do samego końca walczyć o jeden punkt, a po remisie spadł na drugie miejsce w tabeli, ustępując miejsca Stali.

Bełchatowianie objęli prowadzenie w 82. minucie, po trafieniu Krzysztofa Wołkowicza, który bramkarza rywali pokonał efektownym strzałem zza pola karnego. Goście wyrównali w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Po rzucie wolnym wykonanym przez Karola Danielaka bramkarz GKS Daniel Niżnik odbił piłkę, lecz ta trafiła pod nogi Kornela Osyry, który umieścił ją w siatce. Chwilę później mecz się zakończył.

W 29. spotkaniach bełchatowianie zgromadzili 36 pkt. i nadal mają punkt przewagi nad strefą spadkową. W następnym meczu GKS zagra na wyjeździe z Olimpią Grudziądz (5 lipca, godz. 18), do której traci dwa oczka.