fot. Maja Gąsior
Puchar Tymbarku - Maja Gąsior inspiracją
Historia Mai Gąsior, zwyciężczyni dwóch edycji Pucharu Tymbarku – dziewczynki, której pasja, zaangażowanie oraz wsparcie rodziców sprawiły, że w szkole bez tradycji piłkarskich powstała drużyna dziewczynek na miarę złotego medalu. Zapisy do XXIV edycji Pucharu Tymbarku trwają tylko do 31 stycznia.
Maja Gąsior, zawodniczka UKKS Katowice, związana jest z piłką nożną od najmłodszych lat. Miłością do tej dyscypliny zarazili ją rodzice. Szczególnie tata, który zabierał ją na mecze, gdy była jeszcze malutka. Dzisiaj Maja to dwukrotna zwyciężczyni Pucharu Tymbarku – XXII oraz XXIII edycji. Jednak to drugi złoty medal smakuje wyjątkowo, ponieważ nikt, nawet najbliższa rodzina nie wierzyła, że Maja powtórzy sukces. – Aby zachęcić jak największą liczbę dzieci do uprawiania piłki nożnej, w XXIII edycji Pucharu Tymbarku podjęto kluczową decyzję o skierowaniu turnieju wyłącznie do szkół. Z tego też względu Maja nie mogła wziąć udziału w turnieju ze swoją klubową drużyną, z którą zwyciężyła rok wcześniej – mówi Łukasz Gąsior, tata Mai. – XXII edycja turnieju była dla Mai niezwykłym przeżyciem, z tego też względu bardzo zależało jej na tym, aby wziąć udział w kolejnej. Problemem był jednak brak drużyny szkolnej oraz trenera. Nie myśląc wiele, podeszłam do nauczyciela wychowania fizycznego w szkole Mai, Mateusza Szipa, którego kojarzyłam, że angażuje się w piłkę nożną – mówi Iwona Gąsior, mama Mai. – Wcześniej nie słyszałem o tym turnieju. Gdy Pani Iwona opowiedziała mi o założeniach oraz o tym, że Maja bardzo chciałaby wziąć udział, to przeprowadziłem eliminacje klasowe w szkole i wybrałem grupę uczniów, którzy przygotowywali się do rozgrywek regionalnych. Udało nam się stworzyć zarówno drużynę dziewczynek, jak i chłopców, chociaż pierwotnie myślałem, że powstanie tylko zespół mieszany – mówi trener Mateusz Szip, nauczyciel wychowania fizycznego w SP 17 w Chorzowie.
Droga na PGE Narodowy
Po zaledwie kilku godzinach wspólnego treningu drużyna Mai przystąpiła najpierw do rywalizacji na etapie gminnym i powiatowym, by pod koniec maja zawalczyć w rozgrywkach wojewódzkich o Wielki Finał w Warszawie. Rywalizacja w województwie śląskim, skąd pochodzi Maja, była bardzo wyrównana. Po zaciętym meczu finałowym kategorii U-10 dziewczynek Szkoła Podstawowa nr 17 w Chorzowie wygrała z reprezentacją Szkoły Podstawowej nr 30 w Rudzie Śląskiej 7:4. – Ze zwycięskiej drużyny z XXII edycji tylko Maja i jej koleżanka Oliwia zdołały stworzyć zespół w swojej szkole. Obydwie spotkały się w meczu finałowym. Zwycięska okazała się Maja. Niestety pozostałym dziewczynkom nie udało się zachęcić koleżanek z klasy do wzięcia udziału w turnieju. Może w tym roku to się zmieni – mówi Iwona Gąsior, mama Mai.
Na etapie wojewódzkim Maja została Królową Strzelczyń, trafiając 39 razy do bramek przeciwniczek. – Przed Finałem Ogólnopolskim staraliśmy się mówić Mai, że jej drużyna osiągnęła już naprawdę dużo. Nowa formuła turnieju sprawiła, że wyniki nie były tak oczywiste. Chcieliśmy, aby córka przede wszystkim dobrze się bawiła. Jednak Maja ma w sobie coś z wojownika i od początku wierzyła, że są w stanie dojść do Wielkiego Finału na PGE Narodowym i go wygrać – mówi mama Mai, Iwona Gąsior. – Tak mocno wierzyła w sukces, że żegnając się przed wyjazdem do stolicy umówiła się ze mną, że jeżeli dojdą do finału, to przyjadę do Warszawy. Powiedziała nawet, że do zobaczenia w piątek, w dzień finału – dodała.
Rozgrywki budzące emocje – Wielki Finał Pucharu Tymbarku
Turniej finałowy nie rozpoczął się jednak po myśli drużyny z Chorzowa. W meczu otwarcia przegrała ona 1:5 z Unią Grabów-Leopoldów. – Dziewczyny były waleczne. Mimo że czasami może brakowało im zgrania i umiejętności, to nie poddały się i po pierwszym przegranym spotkaniu wygrały wszystkie mecze do końca Pucharu Tymbarku, w tym również w finale z Unią Grabów-Leopoldów – mówi tata Mai, Łukasz Gąsior. W Finale Ogólnopolskim Pucharu Tymbarku Maja również została Najlepszą Strzelczynią, pokonując bramkarki przeciwniczek aż 19 razy, w tym 3 razy w Wielkim Finale. – Przed wyjściem na boisko Wielkiego Finału Maja czuła presję spotkania, spoczywającą na jej ramionach. Widać było, że się stresuje. Porozmawialiśmy z nią i wytłumaczyliśmy, że przeciwna drużyna też się boi i jest to naturalne. Ta krótka rozmowa dodała motywacji całej drużynie, by powalczyć na PGE Narodowym. Reszta to już historia – mówi trener Mateusz Szip.
Zainteresowanie meczami dziewcząt rosło z dnia na dzień. Coraz większa liczba rodziców dojeżdżała do Warszawy, aby na miejscu kibicować drużynie. Szkoła również śledziła dokonania drużyny. Wszyscy uczniowie wraz z nauczycielami oglądali na lekcjach na rzutnikach transmisję z PGE Narodowego Wielkiego Finału. – Gdy wróciliśmy do Chorzowa, usłyszeliśmy o tym, że cała szkoła kibicowała nam w finale. Zrobiono nawet specjalne transparenty, nagrywano wspierające filmiki. A co najpiękniejsze, boiska szkolne wypełniły się uczniami grającymi w piłkę. W większości były to dziewczynki – przyznaje trener Mateusz Szip. – Historia Mai oraz jej drużyny pokazuje, że zmiana formuły rozgrywek spełnia swoje oczekiwania. W momencie tworzenia zwycięskiej drużyny z 10 zawodniczek tylko Maja należała do klubu piłkarskiego. Obecnie z tej drużyny tylko jedna dziewczynka nie zdecydowała się na dołączenie do klubu – mówi Michał Libich, koordynator szkolenia dzieci PZPN. Z każdym rokiem do zawodów dołącza coraz więcej dziewczyn. W XXIII edycji Pucharu aż o 46% wzrosła liczba drużyn dziewczęcych zgłoszonych do turnieju. Niewątpliwie do wzrostu zainteresowania futbolem wśród dziewczynek przyczyniają się również nowe inicjatywy PZPN, takie jak kampania "Dziewczyny. Drużyna nie tylko na boisku", zachęcająca do rozpoczęcia przygody z piłką nożną i zapisania się do pobliskiego klubu piłkarskiego.
Rodzicu, Ty też możesz zgłosić drużynę!
W XXIV edycji Pucharu Tymbarku Maja będzie grała w starszej kategorii wiekowej (U-12). Z tego też względu, aby wziąć udział w turnieju wraz z Panem Mateuszem musiała znaleźć aż siedem nowych koleżanek do drużyny. – W tym roku planujemy zgłosić łącznie cztery drużyny – dwie dziewczynek, dwie chłopców. Mamy nadzieję, że z roku na rok liczba chętnych uczniów będzie rosła. Kto wie, może w przyszłym roku uda nam się wygrać nagrodę dla szkoły, reprezentowanej w turnieju przez największą liczbę drużyn w województwie – żartuje trener Mateusz Szip. – Gdyby Pani Iwona mnie nie zaczepiła i nie opowiedziała o rozgrywkach, to ta piękna historia nigdy by się nie wydarzyła – dodaje.