fot. logo F1L

Punkt z niedosytem

Jeden punkt zdobyty w wyjazdowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec nie mógł w pełni usatysfakcjonować graczy GKS Bełchatów. Co prawda przyjezdni długo przegrywali, ale przez większość meczu grali w przewadze i mieli szansę zgarnąć pełną pulę.


Niestety, podopieczni Marcina Węglewskiego rozpoczęli mecz niezbyt skoncentrowani i już po pierwszej ofensywnej akcji gospodarzy musieli wyjmować piłkę z siatki. Doszło do tego w 3. minucie, gdy dośrodkowanie Dawida Gojnego strzałem głową sfinalizował Joao Oliveira. Tego ostatniego dwanaście minut później nie było już jednak na boisku. Został z niego usunięty po faulu na Valerijsie Sabeli, który znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Goście mieli więc aż 75. minut, by wykorzystać liczebną przewagę i odrobić stratę. Udało im się to zrobić w 82. minucie meczu, gdy po zagraniu Waldemara Gancarczyka piłkę do siatki piętą skierował Maciej Mas.

- Głupio stracona bramka spowodowała, że musieliśmy odrabiać straty. Los dał nam możliwość zrobienia tego już w pierwszej połowie, bo po czerwonej kartce graliśmy w przewadze. Nie wykorzystaliśmy jednak tej pierwszej połowy i to jest największy mankament tego meczu. Wiedziałem, że na drugą połowę trener Zagłębia odpowiednio już ustawi swój zespół. I przez dwadzieścia minut nie mogliśmy się przedostać pod bramkę przeciwnika. A było to bardzo istotne, żeby jak najszybciej odrobić stratę i walczyć o zwycięstwo. Coś nam przeszkadza w trafieniu w ten prostokąt nie raz, a dwa lub trzy. Nie wiem, czy to umiejętności, czy już ta presja, że w każdym meczu uciekają nam punkty? Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że potrzebujemy zwycięstwa, które będzie dla nas jak woda na młyn - podsumował Węglewski.  

Po 25. kolejkach bełchatowianie mają 17 pkt. - trzy mniej od przedostatniego w tabeli GKS 1962 Jastrzębie (jeden mecz zaległy) i Zagłębia. W następnym meczu Fortuna 1. Ligi GKS podejmie przy Sportowej Sandecję Nowy Sącz (24 kwietnia, godz. 16).