fot. RKS Wasilków
Trzeba grać do końca!
Końcowe minuty spotkań czwartej kolejki grupy I trzeciej ligi na długo zapamiętają kibice Sokoła Aleksandrów Łódzki, Unii Skierniewice, Pelikana Łowicz i Lechii Tomaszów Mazowiecki. Bramki strzelone przed ostatnim gwizdkiem sędziego przesądziły o zwycięstwie Sokoła i porażkach pozostałych drużyn. W doliczonym czasie gry do siatki trafili również gracze RKS Radomsko, jednak ten gol przypieczętował jedynie okazałe zwycięstwo beniaminka.
Bramka dająca Sokołowi trzy punkty i pozycję lidera pogrążyła Unię, która przed własną publicznością uległa ekipie z Aleksandrowa 2:3. Spotkanie rozpoczęło się dobrze dla gości, którzy po golach Bartłomieja Maćczaka (16) i Mikołaja Boćka (21) prowadzili 2:0. Cztery minuty przed przerwą kontaktową bramkę strzelił Patryk Bojańczyk, co zapowiadało spore emocje w drugiej połowie. I tych nie brakowało. Tuż po przerwie Michał Wrzesiński mógł wyrównać z rzutu karnego, ale po jego uderzeniu skutecznie interweniował Bartosz Kaniecki. W 60. minucie golkiper Sokoła nie zdołał już uratować swojej drużyny i skapitulował po strzale Wrzesińskiego. Remis 2:2 utrzymywał się do siódmej minuty doliczonego czasu gry i trafienia rezerwowego Mateusza Stolarczyka. - Prowadziliśmy 2:0, jednak Unia potrafiła doprowadzić do wyrównania i w pewnym momencie przejęła inicjatywę. To dla nas bardzo ważne, że po raz kolejny zdobywamy bramkę w doliczonym czasie gry i o losach meczu znów przesądził zawodnik, który wszedł na boisko z ławki. Mamy bardzo młody zespół, a większość zawodników debiutuje w rozgrywkach seniorskich. Z początku sezonu mamy więc bardzo dużą satysfakcję – podsumował trener Sokoła Dawid Kroczek.
Jego podopieczni po czterech kolejkach mają 10 pkt. i zajmują pierwsze miejsce w tabeli. Na pozycji lidera Sokół zmienił Pelikana, który przed własną publicznością przegrał 2:4 ze Zniczem Biała Piska, a dwa gole gospodarze stracili w doliczonym czasie gry! Mecz zaczęli dobrze, bo od 25. minuty prowadzili 1:0 (gol Dawida Kieplina). Na przerwę schodzili jednak z jednobramkową stratą, bo po trafieniach Macieja Famulaka (37) i Andrzeja Kosińskiego (41) przegrywali 1:2. W 85. minucie do remisu doprowadził Piotr Piekarski, jednak końcówka należała do gości, którzy po bramkach Pawła Kossyka i Bartosza Giełażyna wywieźli z Łowicza komplet punktów. – Przed meczem mówiłem chłopakom, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Nie spodziewałem się jednak, że popełnimy tak karygodne błędy. Prowadziliśmy 1:0, mieliśmy wszystko pod kontrolą, mogliśmy dołożyć drugą bramkę, a zamiast tego straciliśmy dwie. Do końca próbowaliśmy jednak odwrócić losy meczu. Zmieniliśmy ustawienie, strzeliliśmy na 2:2 i mieliśmy jeszcze parę minut na to, żeby pójść za ciosem. Znów popełniliśmy jednak błędy, po których dostaliśmy trzecią i czwartą bramkę. Mam jednak nadzieję, że w tym meczu został już wykorzystany limit błędów z całej rundy i w kolejnych spotkaniach będziemy grali z większą determinacją i wiarą w końcowy sukces – powiedział trener Pelikana Mykoła Drymluk.
Powodów do zadowolenie nie miał również Mateusz Sobota. Szkoleniowiec Lechii Tomaszów Mazowiecki liczył, że jego podopieczni nie przegrają w Radomiu z Bronią. Niestety, Lechia nie grzeszyła skutecznością i musiała przełknąć gorycz porażki. Po golu Kamila Sternickiego goście od 80. minuty przegrywali 0:1, a w doliczonym czasie gry prowadzenie Broni podwyższył Przemysław Śliwiński. Przed ostatnim gwizdkiem sędziego bramkę dla Lechii strzelił jeszcze Bartosz Snopczyński, ale było to już jedynie honorowe trafienie. – Ubolewamy nad tym wynikiem, bo byliśmy zespołem mającym więcej z gry i stwarzającym więcej sytuacji. Niestety, zabrakło skuteczności. Nie trafialiśmy nawet z jednego metra. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zakasać rękawy i w kolejnym mikrocyklu treningowym dać z siebie maksa, żeby w następnym meczu odzyskać to, co straciliśmy w Radomiu – podsumował Sobota.
W znakomitym nastroju po czwartej kolejce był natomiast trener RKS Radomsko Waldemar Tęsiorowski. Jego podopieczni wygrali 5:0 z KS Wasilków i po dwóch kolejkach mają sześć punktów. W starciu beniaminków worek z bramkami otworzył się w 28. minucie, gdy do siatki trafił Paweł Baraniak. Ten sam zawodnik po raz drugi na listę strzelców wpisał się w 79. minucie. W międzyczasie dwa gole strzelił Krystian Wojtczak (45+, 71), a w doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił Jakub Rozwandowicz.
Po czterech kolejkach liderem grupy I trzeciej ligi jest Sokół Aleksandrów Łódzki (10 pkt.), który wyprzedza Sokoła Ostróda (9) i Legię II Warszawa (9, jeden mecz zaległy). Piąte miejsce zajmuje Pelikan (7), a ósme RKS. Lechia jest na pozycji czternastej, a o oczko niżej plasuje się Unia (po 4 pkt.). W następnej serii spotkań 24 sierpnia Sokół podejmie Świt Nowy Dwór Mazowiecki (godz. 17), Lechia zagra u siebie z Polonią Warszawa, a RKS w Zambrowie zmierzy się z Olimpią (16). Dzień później Unia na wyjeździe walczyć będzie z rezerwami Legii (12), a Pelikan pojedzie na mecz z Ruchem Wysokie Mazowieckie (16).
Foto: rksradomsko.pl