fot. PKO Ekstraklasa
Trzy razy odrabiali straty!
Sześć goli padło w sobotnim meczu Widzewa z Pogonią Szczecin. Goście trzy razy obejmowali prowadzenie, ale gospodarze za każdym razem doprowadzali do wyrównania. Po raz ostatni zrobili to wykorzystując rzut karny w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry.
Przed konfrontacją na stadionie przy al. Piłsudskiego w tabeli PKO BP Ekstraklasy widzewiacy zajmowali trzecią pozycję, a Portowcy byli tuż za nimi. Obie ekipy miały na koncie po 29 pkt. Do tego dorobku dopisały po jednym oczku, jednak po spotkaniu to drużyna ze Szczecina była na najniższym stopniu podium. Przesądził o tym lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Na inaugurację rozgrywek Pogoń zwyciężyła 2:1.
W rewanżu do przerwy zespół z północnej Polski również miał jedno trafienie więcej. W 20. minucie przyjezdni przejęli piłke przed polem karnym Widzewa, a akcję skutecznym uderzeniem z szesnastego metra sfinalizował Kamil Grosicki. Na wyrównanie trzeba było czekać do 68. minuty. Wtedy to po dośrodkowaniu w "szesnastkę" efektowną główką popisał się Bartłomiej Pawłowski. I choc mecz wkraczał wówczas w końcową fazę, to był to dopiero początek emocji. Kwadrans przed końcem futbolówka trafiła do wbiegającego w pole karne Sebastiana Kowalczyka i zrobiło się 2:1 dla Pogoni. Cztery minuty później Widzew odpowiedział akcją, po której Ernest Terpiłowski z najbliższej odległości umieścił piłkę w pustej bramce. W 86. minucie oko w oko z bramkarzem gospodarzy stanął Luka Zahovic i Portowcy po raz trzeci objęli prowadzenie. Pełnej puli jednak nie zgarnęli. Po zagraniu ręką Benedikta Zecha sędzia podyktował rzut karny, a Martin Kreuzriegel w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry ustalił wynik meczu na 3:3.
W 19. kolejce 3 lutego widzewiacy podejmą Jagiellonię Białystok (godz. 20:30).