fot. PKO Ekstraklasa
Zabrakło argumentów
Tylko jedenaście punktów zdobyli piłkarze ŁKS w pierwszej rundzie rozgrywek PKO BP Ekstraklasy. Na zakończenie tej fazy rywalizacji podopieczni Kazimierza Moskala przegrali w Łodzi ze Śląskiem Wrocław 0:1.
Losy spotkania rozstrzygnęły się już w 13. minucie. Jan Grzesik nie zdążył wrócić na prawą stronę obrony, co skrzętnie wykorzystał Przemysław Płacheta. Zawodnik Śląska ograł Kamila Juraszka i posłał piłkę w pole karne. Tam rywali wyręczył Jan Sobociński, który przeciął dośrodkowanie posyłając futbolówkę do własnej bramki. Od tego momentu ŁKS miał jeszcze mnóstwo czasu na odrobienie strat, jednak do realizacji tego zadania zabrakło piłkarskich argumentów. Łodzianie grali wolno, schematycznie i bardzo niedokładnie. Wrocławianie mieli pełną kontrolę nad meczem i bez większych problemów przerywali akcje gospodarzy, którzy nie mieli żadnego pomysłu na wypracowanie sytuacji bramkowej. Kilka razy sprokurowali natomiast zagrożenie pod swoją bramkę. Na szczęście rywale z kolejnych prezentów już nie skorzystali.
- Trudno po takim meczu zebrać myśli. Mnie takie porażki bardzo bolą. Jestem zniesmaczony tym występem. Nie chcę powiedzieć, że zagraliśmy słaby mecz, bo dla mnie nie był to mecz piłkarski w naszym wykonaniu. Zagraliśmy coś słabego, ale nie wiem co to było. Naszym największym problemem była ta kula, która gdzieś tam po boisku latała. Zaczęliśmy słabo, strzeliliśmy samobójczą bramkę, a potem podcięło nam skrzydła i było tylko gorzej. Mieliśmy duży kłopot, żeby wprowadzić piłkę do przodu. Graliśmy w poprzek albo do tyłu. Śląsk stanął wyżej, a my baliśmy się przyjść po piłkę i ją rozegrać. Ciężko było patrzeć, jak w przeciągu sześciu dni zawodnicy jakby zapomnieli grać w piłkę. Jeżeli chodzi o Janka Sobocińskiego, to ja zdecydowałem, że będzie dzisiaj kapitanem. Może za bardzo obciążyłem go odpowiedzialnością i przez to był za bardzo spięty? Biorę to na siebie – tak spotkanie podsumował trener ŁKS Kazimierz Moskal.
W piętnastu meczach pierwszej rundy beniaminek z al. Unii odniósł trzy zwycięstwa, zaliczył dwa remisy i doznał aż dziesięciu porażek. Słabo wygląda również bilans bramkowy. Łodzianie strzelili 15 bramek, a stracili 26 – najwięcej w lidze. Po piątkowym meczu ŁKS ma nadal 11 pkt. i jest na trzynastym miejscu, ale znajdujące się za nim ekipy Wisły Kraków (11 pkt.), Korony Kielce (11) i Arki Gdynia (10) nie zakończyły jeszcze tej fazy rozgrywek.