fot. PKO Ekstraklasa

Po przerwie bez zmian

Przełomu nie było. Już w pierwszym meczu po wznowieniu rozgrywek piłkarze ŁKS potwierdzili, że zasłużenie zajmują ostatnie miejsce w tabeli i są murowanym kandydatem do spadku z PKO BP Ekstraklasy. Po słabym spotkaniu łodzianie na własnym stadionie przegrali 0:1 z Górnikiem Zabrze. Tym samym trener Wojciech Stawowy pracę przy al. Unii rozpoczął od porażki.


Mecz w wykonaniu gospodarzy nie różnił się niczym od tych, które ŁKS rozgrywał pod wodzą Kazimierza Moskala. Zawodnicy ŁKS znów zdecydowanie dłużej byli przy piłce i wymieniali mnóstwo podań, jednak niewiele z tego wynikało. Co prawda mieli kilka okazji bramkowych, ale nie potrafili ich wykorzystać. Tradycyjnie popełniali jednak proste błędy w obronie, z czego skrzętnie skorzystali gracze Górnika. W 36. minucie Maciej Dąbrowski wyprowadzając piłkę sprzed własnego pola karnego zagrał pod nogi rywala, a chwilę później Georgios Giakoumakis cieszył się z pierwszego gola strzelonego w polskiej ekstraklasie. Kilkadziesiąt minut później okazało się, że to trafienie zapewniło przyjezdnym pierwsze w tym sezonie zwycięstwo na wyjeździe.

- Trudno podsumować taki mecz. Przystępowaliśmy do niego w zupełnie innych nastrojach niż te, które są po nim. Wiadomo, że w naszej sytuacji każdy punkt jest na wagę złota i nie możemy sobie pozwolić na porażki. Dzisiejsze spotkanie nie było dobre w naszym wykonaniu. Pełna odpowiedzialność za to, jak zespół wyglądał i jak grał spoczywa tylko i wyłącznie na mnie. Ja ten zespół przygotowywałem przez te parę tygodni, ale nie wyglądało to tak, jakbym chciał. Nie mam jednak pretensji do zawodników. Wiem, że bardzo chcieli. Być może mecz by inaczej wyglądał, gdybyśmy wykorzystali jedną z kilku sytuacji. Było ich jednak za mało i bramka strzelona przez Górnika przesądziła o wyniku. Ta pierwsza porażka absolutnie nie przekreśla jednak naszych szans, chociaż bardzo oddala nas od celu, który sobie stawiamy i nadal mocno w niego wierzymy - powiedział po meczu Stawowy.  

Po 27. kolejkach zespół z al. Unii nadal ma 20 pkt. i z takim dorobkiem zamyka tabelę, tracąc jedenaście oczek do miejsca dającego utrzymanie. W niedzielę 7 czerwca łodzianie zagrają w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa (godz. 12.30).