fot. logo F1L

Zabójcza końcówka ŁKS

Przez dziewięćdziesiąt minut gry nic nie wskazywało na to, że piłkarze ŁKS zdołają pokonać Górnika Łęczna. W doliczonym czasie łodzianie strzelili jednak dwa gole, które zapewniły im zwycięstwo 3:1.


W regulaminowym czasie gra toczyła się głównie pomiędzy polami karnymi, a sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Po godzinie obie drużyny wyprowadziły jednak po jednym mocnym ciosie. W 64. minucie Michał Trąbka doskoczył do piłki odbitej przez bramkarza i chwilę później gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Niespełna dwie minuty później znów był jednak remis, bo łodzianie tylko się przyglądali, jak po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Serhij Krykun głową skierował piłkę do siatki. Kolejne gole padły już po upływie regulaminowego czasu gry. W trzeciej doliczonej minucie na strzał zdecydował się Pirulo i ku zaskoczeniu rywali udało mu się pokonać Macieja Gostomskiego. Górnik ponownie ruszył do odrabiania strat, ale tym razem nadział się kontrę, po której Pirulo ustalił wynik na 3:1. 

- Zwycięstwo w takich okolicznościach na pewno cieszy. Oceniając na chłodno uważam, że zasłużyliśmy na to, bo stworzyliśmy więcej sytuacji. Cieszy, że do końca graliśmy o zwycięstwo i w samej końcówce przechyliliśmy szalę na swoją stronę. W pierwszej połowie graliśmy trochę za wolno. W przerwie zwracałem uwagę na to, że musimy szybciej operować piłką i stwarzać więcej miejsca na boisku. Cieszę się, że pod tym względem druga połowa wyglądała lepiej - podsumował trener ŁKS Ireneusz Mamrot

Dzięki wygranej ŁKS utrzymał się na piątym miejscu, powiększając do pięciu punktów przewagę nad Górnikiem i praktycznie zapewniając sobie udział w barażach o ekstraklasę. Na trzy kolejki przed końcem rywalizacji w Fortuna 1. Lidze łodzianie mają 54 pkt. i o osiem oczek wyprzedzają siódmą w klasyfikacji Miedź Legnica, z którą już w najbliższej serii spotkań zmierzą się na wyjeździe. Prowadzący w rozgrywkach Bruk-Bet Termalica Nieciecza jest już poza zasięgiem, bo ŁKS traci do lidera dziesięć punktów. Nadal są jednak teoretyczne szanse na zajęcie drugiej lokaty, bo strata do Radomiaka wynosi pięć oczek. Zajęcie miejsca dającego bezpośredni awans wydaje się jednak w tej chwili zadaniem niewykonalnym.