fot. Pelikan Polonia

Beniaminek ograł lidera!

W grupie I trzeciej ligi najważniejszym wydarzeniem trzynastej kolejki było bez wątpienia wyjazdowe zwycięstwo RKS Radomsko z Sokołem Ostróda. Beniaminek bez kompleksów podszedł do tego meczu i ograł lidera 2:1!


Bohaterem spotkania był Jakub Rozwandowicz, który dwa razy wpisał się na listę strzelców. Tuż przed przerwą znakomicie ustawił się w polu karnym i piłkę odbitą przez bramkarza gospodarzy skierował głową do siatki. Siedem minut po zmianie stron popisał się natomiast fantastycznym strzałem z własnej połowy! Stojąc przy linii środkowej boiska przejął piłkę po niedokładnym zagraniu rywali i błyskawicznie posłał ją w kierunku bramki Sokoła. Futbolówka przeleciała nad wysuniętym przed szesnastkę golkiperem, który nie miał już szans na skuteczną interwencję. Po stracie drugiego gola zespół z Ostródy ruszył do zdecydowanych ataków, jednak zdołał strzelić tylko jedną bramkę. Stało się to w 60. minucie, gdy po uderzeniu Bartłomieja Wasiluka błąd popełnił Daniel Podleśny, któremu piłka przeleciała pod brzuchem. Po ostatnim gwizdku nikt nie miał jednak pretensji do bramkarza RKS, który w wielu innych sytuacjach swoimi interwencjami uchronił zespół od straty gola.

- Cieszymy się bardzo ze zdobyczy punktowej na terenie, na którym w tym sezonie nikt jeszcze nie wygrał. Szacun dla chłopaków za to, ile zostawili tu zdrowia i co zrobili, żeby utrzymać korzystny wynik. Mecz mógł się oczywiście ułożyć inaczej, bo gospodarze to bardzo dobry zespół, który nieprzypadkowo jest na pierwszym miejscu. I gdyby pierwsi strzelili bramkę, to spotkanie miałoby inny przebieg. Cel mieliśmy jednak taki, żeby zaczekać, bo upływające minuty zawsze zaczynają gospodarzy denerwować. My mieliśmy cierpliwie czekać na swoje okazje. I doczekaliśmy się. Padła jedna bramka, a za chwilę kapitalne trafienie Rozwandowicza, który zachował się jak profesor. W ekstraklasie nie widzimy takich bramek. Później były trudne momenty i naprawdę ciężko było na to patrzeć. Taka jest jednak piłka – powiedział po spotkaniu trener RKS Dominik Bednarczyk.

Zwycięstwo radomszczan ucieszyło piłkarzy Sokoła Aleksandrów Łódzki, który do trzech punktów zmniejszył stratę do lidera. Ten dystans mógł być jeszcze mniejszy, jednak podopieczni Dawida Kroczka w doliczonym czasie gry dali sobie wyrwać zwycięstwo w meczu z rezerwami warszawskiej Legii. Gospodarze objęli prowadzenie po trafieniu Kacpra Dziuby w 30. minucie. I utrzymali je prawie do końca. Prawie robi jednak wielką różnicę. W trzeciej minucie doliczonego czasu zawodnicy Sokoła w polu karnym nie upilnowali Patryka Konika, który doprowadził do remisu.

- Po tym meczu chyba nikt nie jest zadowolony z remisu. W pierwszej połowie udało nam się fajnie panować nad grą, mieliśmy trochę przewagi i udało się strzelić bramkę. Co prawda ze stałego fragmentu gry, ale stworzyliśmy też kilka groźnych sytuacji. Druga połowa w naszym wykonaniu była mocno przeciętna. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, z czego Legia tworzyła zagrożenie. Zabrakło nam - szczególnie w końcowej fazie spotkania - trochę spokoju, utrzymania się przy piłce oraz doświadczenia i takiej boiskowej mądrości. Zapłaciliśmy za to stratą dwóch punktów. Nie jesteśmy jednak załamani tym wynikiem i nie będziemy teraz chodzić z opuszczoną głową. Wiadomo, że jeżeli meczu nie można wygrać, to trzeba go zremisować, a z perspektywy całego meczu ten wynik nie krzywdzi żadnej z drużyn. Jest więc lekki niedosyt, ale szanujemy ten punkt i od poniedziałku bierzemy się do pracy, by jak najlepiej zagrać w Morągu – podsumował Kroczek.

Powody do zadowolenia mieli również szkoleniowcy Pelikana Łowicz i Unii Skierniewice. Pelikan na własnym stadionie pokonał zawsze groźną Polonię Warszawa. Jedyną bramkę w tym meczu strzelił Piotr Piekarski, który już w 9. minucie umieścił piłkę w siatce bramki strzeżonej przez stołecznego golkipera.

- Cieszymy się niezmiernie z tych trzech punktów. Polonia to zespół, do którego nie przychodzi nikt przypadkowy. Mają bardzo dobry zespół i silny skład. Przed tym meczem byliśmy więc bardzo skoncentrowani. Chcieliśmy wywalczyć trzy punkty i dołożyć do tego dobrą grę. Wcześniej punkty trochę nam uciekały, więc chcieliśmy to sobie odbić. I to nam się udało. Przez cały mecz byliśmy dobrze zorganizowani, stwarzaliśmy też sytuacje bramkowe. Szkoda, że nie udało nam się strzelić drugiego gola. Na boisku mieliśmy jednak lwy, które chciały wywalczyć to zwycięstwo i utrzymały korzystny wynik. Mam nadzieję, że z takim samym podejściem zagramy w następnej kolejce z Ursusem i ten mecz również wygramy – powiedział szkoleniowiec Pelikana Mykoła Dremluk.

Po wstydliwej porażce 0:6 z Sokołem Ostróda piłkarze Unii Skierniewice zrehabilitowali się w Zambrowie, gdzie wygrali z Olimpią 4:2. Spotkanie nie było jednak dla gości spacerkiem. Już po sześciu minutach gry przyjezdni musieli gonić wynik, bo po trafieniu Kamila Zalewskiego przegrywali 0:1. Do przerwy zdołali jednak z nawiązką odrobić stratę. Po bramkach Rafała Parobczyka (16) i Kamila Łojszczyka (30) przyjezdni objęli prowadzenie 2:1. Dziesięć minut po zmianie stron znów był jednak remis, do którego doprowadził Zalewski. Na stratę gola skierniewiczanie zareagowali jednak najlepiej jak było można. W 59. minucie na listę strzelców wpisał się Kacper Karasek, a pięć minut później swoją drugą bramkę strzelił Parobczyk, odbierając rywalom nadzieje na korzystny wynik.

Znacznie gorzej poszło zawodnikom Lechii. Zespół z Tomaszowa Mazowieckiego w Białej Piskiej przegrał 0:2 ze Zniczem, zaliczając tym samym czwartą porażkę z rzędu. W tych meczach podopieczni Mateusza Soboty strzelili tylko dwie bramki, a stracili 12. Mimo to szkoleniowiec po meczu ze Zniczem zapewniał, że nie stracił wiary w swój zespół. – Po tym spotkaniu niektórzy zawodnicy mieli łzy w oczach. To najlepiej świadczy o tym, że oni niesamowicie chcą, ale ciąży nad nami jakieś fatum. Głęboko jednak wierzę, że wspólnymi siłami to przełamiemy i zła seria zostanie przerwana. Mam nadzieję, że stanie się to już w meczu z Legią II. Lepszego przeciwnika na przełamanie nie będzie – powiedział Sobota.

Po trzynastu kolejkach tabelę grupy I trzeciej ligi otwiera Sokół Ostróda (29 pkt.), za którym plasuje się Sokół Aleksandrów Łódzki (26). Siódmy jest Pelikan (20), ósmy RKS (19), dziewiąta Unia (19), a trzynasta Lechia (12). Wspomniany przez Sobotę mecz z rezerwami Legii zostanie rozegrany w nadchodzącą środę (godz. 15). To zaległe spotkanie 7. kolejki. Natomiast w czternastej serii spotkań 26 października w Skierniewicach Unia zagra z RKS (godz. 14), Sokół w Moragu zmierzy się z Huraganem (godz. 14), a Pelikan w Warszawie będzie walczył z Ursusem (godz. 15). Dzień później Lechia podejmie Ruch Wysokie Mazowieckie (godz. 11).

Foto: Pelikan Łowicz