fot. PKO Ekstraklasa

Rekord już wyrównali

Przegrywając 0:2 z Wisłą w Płocku zawodnicy ŁKS doznali 22 porażki w bieżących rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. Tym samym wyrównali rekord przegranych meczów w formule ESA 37, który od poprzedniego sezonu należał do Zagłębia Sosnowiec.


Niestety, w Płocku podopieczni Wojciecha Stawowego nie zaprezentowali nic, co dawałoby nadzieję na zatrzymanie licznika odmierzającego kolejne niepowodzenia. Po fatalnym występie przeciwko Górnikowi Zabrze i przypieczętowaniu degradacji szkoleniowiec ekipy z al. Unii postanowił dać szansę gry większej liczbie młodzieżowców. Przeciwko Wiśle w wyjściowej jedenastce znaleźli się więc m.in.: bramkarz Dawid Arndt, obrońca Jan Sobociński oraz pomocnicy Przemysław Sajdak i Adam Ratajczyk. Zmiany kadrowe nie miały jednak żadnego wpływu na postawę drużyny, która po raz kolejny nie miała żadnego pomysłu na pokonanie rywala.

Tak naprawdę mecz mógł się zakończyć już po 38. minutach, a więc po strzeleniu przez Wisłę drugiego gola. Oba trafienia znów obnażyły słabość łódzkiej defensywy, a w szczególności dwóch stoperów: Carlosa Morosa Gracii i Macieja Dąbrowskiego. Patrząc na ich poczynania trudno się dziwić, że pierwszy przed przeprowadzką do Łodzi zaliczył spadek z ekstraklasy szwedzkiej, a drugi nie łapał się do skłądu Zagłębia Lubin, również mającego ogromne problemy z grą obronną. Mankamenty łódzkich stoperów były doskonale znane zawodnikom Wisły, co w przerwie meczu potwierdził Piotr Tomasik. Strzelec drugiego gola dla Wisły powiedział, że chcąc strzelić gola ŁKS wystarczy wbiegać między środkowych obrońców łodzian. I gospodarze tak robili. W 19. minucie po dalekim podaniu bramkarza Wisły Krzysztofa Kamińskiego Dąbrowski ograniczył się do obserwowania piłki, a Gracia w błyskawicznym tempie stracił kilkumetrową przewagę nad Cillianem Sheridanem, który doszedł do pozycji strzeleckiej i zamienił ją na gola. Po kolejnych dziewiętnastu minutach gry w podobnych okolicznościach na listę strzelców wpisał się Tomasik.

Po 33. kolejkach ŁKS nadal ma tylko 21 pkt. I ciągle czeka na premierowe zwycięstwo pod wodzą Stawowego. Ten szkoleniowiec prowadził już łodzian w siedmiu meczach, w których zdobył tylko jeden punkt (remis i sześć porażek, bramki: 2:15). W następnym spotkaniu ŁKS podejmie krakowską Wisłę (3 lipca, godz. 18).