fot. 2 liga

Robak uratował punkt

Po remisie 1:1 z Olimpią w Elblągu zawodnicy Widzewa mieli ogromny niedosyt, bo grając w przewadze dali sobie odebrać zwycięstwo. Za ten występ chcieli się zrehabilitować przed własną publicznością w meczu z Górnikiem Łęczna. Nic z tego nie wyszło. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2 i to gospodarze mogli się cieszyć z takiego wyniku.


Zespół prowadzony przez Kamila Kieresia w czwartej kolejce 2. ligi przegrał w Łęcznej 1:3 z Elaną Toruń. Przy Piłsudskiego grał jednak bez kompleksów i w 40. minucie objął prowadzenie. Gola strzelił Paweł Wojciechowski, który trzynaście minut po zmianie stron podwyższył wynik, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul Sebastiana Rudola na Michale Golińskim. Jeden punkt uratował Marcin Robak. Najskuteczniejszy zawodnik Widzewa w 79. minucie zdobył kontaktową bramkę, a niespełna sześćdziesiąt sekund później doprowadził do remisu. Wyrównujący gol wywołał sporo emocji. Zdaniem gości Robak nieprzepisowo zaatakował bramkarza, a piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Prowadzący spotkanie Filip Kaliszewski gola jednak uznał i mecz zakończył się remisem.

- Pozytywnym aspektem tego spotkania jest to, że odwróciliśmy jego losy. Nie graliśmy dobrze, ale nie wszystko było też źle. Przez kwadrans potrafimy grać agresywnie, ale zastanawiam się, dlaczego nie możemy tak grać przez cały mecz? Straciliśmy bramki, które nie powinny paść. Jeżeli nie wyeliminujemy tych błędów, to będziemy mieli trudności. Jestem jednak przekonany, że będziemy się jeszcze cieszyć – powiedział po meczu trener Widzewa Marcin Kaczmarek.

Po pięciu kolejkach widzewiacy mają osiem punktów i w tabeli 2. Ligi zajmują ósme miejsce. W następnej serii spotkań zespół Kaczmarka w Częstochowie zmierzy się ze Skrą (25 sierpnia, godz. 16).